Sms-y z morza.

brak-zdjecia

Poniżej przedstawiamy Wam kilka smsów jakie dostaliśmy od załogi Bolka Rudnika i jego samego:

„Pt. 17.08.2012: Po podróży szalonym autobusem przez wulkaniczne wertepy dotarliśmy do Reykjaviku. Tu przywitała nas urocza ekipa złożona m.in. z policjanta i właściciela lekko unieruchomionego przez nas auta. Nie docenili tego, że Bolek przeleżał pod tym gratem cały poprzedni dzień i nawet guiness by night nie jest w stanie stłumić mu smaku tego auta. Ania M.

Pt. 17.08.2012 cd.: Wieczorem spotkaliśmy się w porcie z grenlandzką załogą Starego. Chłopaki zdecydowanie są zadowoleni, że szczęśliwie dopłynęli do celu. Uzgodniliśmy warunki sobotniego przekazania jachtu. Z Olkiem i jego załogą jutro spędzimy wspólnie jakiś rozpoczynający się właśnie tutejszy festiwal kulturalny. Bolek R.

Sob. 18.08.2012: dzisiaj luzik. O godz. 1200, zgodnie z umową, zaczęliśmy procedurę przejmowania jachtu. Poszło gładko i o 1400 podziękowaliśmy Olkowi Gruszczyńskiemu i jego załodze. Wieczorem wzięliśmy udział w wielkim festynie z jakiejś reykjavickiej okazji. Tłumy jeszcze przewalały się przez centrum, gdy my cichutko o godz. 0155 już w niedzielę oddaliśmy cumy i rozpoczęliśmy swój etap wyprawy. Bolek R.

Pn. 20.08.12 g.1115: Po 30-godzinnej żegludze prawie cały czas na silniku bez lub pod wiatr, stanęliśmy w porcie Heimaey na wyspie Heimaey w archipelagu Vestmannaeyar, skąd widzimy wulkan Eyjafjallajoekull. Załoga szczęśliwa, bo będzie stąpała po stałym. Mży.Temp.15st.kpt. Bolek Rudnik

Pn. 20.08.2012: Pozdrowienia z Islandii! Uf, właśnie weszliśmy do portu na wyspie Heimaey. Po drodze fale jak kamienice, ale bez wiatru, a teraz jeszcze padało. Ocean wesoło parska w twarz. Miałam pietra ja sterowałam, bo płynęliśmy przy samych skałach, ale mam Wojtka – super oficera wachtowego i strasznie dużo się przy nim uczę. No i najlepsze, widziałam dziś w nocy zorze! A zaraz zjemy śniadanie i idziemy zwiedzać wyspę, która nadal jest miejscami gorąca i potrafią się buciki rozpuścić. A i mijaliśmy ten wulkan, który tak pylił ze 2 lata temu paraliżując loty samolotów. Obecnie nikt z załogi nie może wymówić jego nazwy, ale konkurs trwa. Najlepiej wychodzi to oczywiście naszemu kapitanowi! Eyafiallajokul! To napisałam ja – Magda

Wt. 21.08. godz. 1325 LT: Od wczoraj stoimy w porcie Heimaey. Przed dalszą drogą wstrzymuje nas silny, bardzo niekorzystny wiatr z E. Ciągle sprawdzamy prognozy pogody i szukamy tej najlepszej 🙂 
Wczoraj zrobiliśmy wycieczkę po wyspie m.in. na ciepły jeszcze wulkan, który w 1973 r. zasypał grubą warstwą żużla całe miasteczko, zalał lawą kilkadziesiąt domów wraz z kawałkiem portu i dojściem do niego. Powstała wówczas nieopodal całkiem nowa spora wyspa Surtsey, dziś ścisły rezerwat, dostępny jedynie dla naukowców. Wieczorem poszliśmy na basen z czyściuteńką, źródlaną, niechlorowaną wodą. 
Dzisiaj rano w porcie zaoczyliśmy jacht Polonus, który dołączył do nas w nocy. Ciekawostką jest, że dwóch członków ich załogi wcześniej w dzikim interiorze Islandii podwoziliśmy paręnaście kilometrów autostopem. Dzisiaj odwdzięczyli się… 
Bolek R.”

 

.

Ewelina Filipek

Dodaj komentarz